Potrzebne bedą:
herbata Earl Grey (chyba jedna z najbardziej aromatycznych i wyrazistych gatunków, English Breakfest lub Darjeeling nie będą dawały tak intensywnego charakteru i smaku)
syrop lawendowy ( oczywiście świeże listki lawendy jeszcze lepiej oddałaby jej charakter)
połówka limonki
grejpfrut do ozdoby
Herbatę zalewamy wrzątkiem, czekamy 5 minut, aż się porządnie zaparzy, dodajemy syropu lawendowego, wyciskamy sok z połowy (lub ćwiartki) limonki, na koniec przyozdabiamy szklankę plasterkiem grejpfruta.
Pycha!
A gdzie mogę taki syrop dostać czy to jakiś przywieziony rarytas czy w typowych delikatesach typy Alma, Piotr i Paweł itd. dostanę? Zapraszam do mnie i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZamówiłam przez internet :)
UsuńO mam ten syrop:) już wiem jak go zastosować!:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale mi narobiłaś smaku :)
OdpowiedzUsuńmmmmmmmmm pychaa;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
http://vixen1990.blogspot.com
aż spróbuję:D zawsze marznę, przyda mi się dodatkowy przepis;D
OdpowiedzUsuńTo musi genialnie smakować!
OdpowiedzUsuńWow! Musi smakować obłędnie - ale narobiłaś mi apetytu :) Bardzo fajny blog. Dziękuję za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
zapraszam do wspólnego obserwowania, co o tym myślisz?
http://www.voguerka.blogspot.com
narobiłaś mi ochoty na pyszną herbatę:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł na herbatę:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam earl grey. Wlasnie te od dilmah kupuje regularnie. Swietny pomysl z ta lawenda, musze wypropowac!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blo :-) Czy mogłabyś powiedzieć gdzie mozna zakupić taki syrop z lawendy? Nie wiedziałam że istnieją takie cuda w sklepach. Czy jest dostępny w Polsce?
OdpowiedzUsuńTak, kupiłam go w polskim sklepie internetowym, wystarczy wpisać w google:)
Usuń