Cóż, mam słabość do zamszowych butów, mimo, iż jest to najbardziej niewdzięczny materiał, z jakiego mogą być zrobione, dość szybko się niszczą i raz zabrudzone tracą swój pierwotny wygląd. I najważniejsze: nie nadają się na deszczową pogodę, ale to chyba jasne:) Dlatego jak tylko jest sucho na ulicach wkładam buty z zamszu, a na najbliższy sezon zdecydowałam się nawet na dwie pary: pierwsze nawiązują swoim modelem do męskich sztybletów, co jest jednak przełamane metalizowanym czubkiem; oczywiście w moim ukochanym granacie, świetnie będą pasować do rurek:
Drugie to z kolei botki na słupku z Mango, z lekko cieniowanym noskiem, będę je nosić do sukienek i wszelakich spódnic:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz