wtorek, 25 września 2012

W poszukiwaniu idealnego szala

Przed nami długie jesienne wieczory, co za tym idzie również i chłodniejsze dni. Lubie jesień, ma w sobie coś magicznego i nostalgicznego, ale najbardziej lubię jesienne kolory. Szczerze powiem, że jestem już znudzona letnimi pastelami, za którymi w ogóle nie przepadam, neonami, które kojarzą mi się z pokoleniem Emo, czy obszarpanych szortach, które więcej odkrywają niż zakrywają.
Ale właśnie od tego jest sezon, zwany szumnie pre-fall, by w spokoju zapomnieć o lecie i starannie dobrać jesienną garderobę. Ja swoje poszukiwania zaczęłam od znalezienia odpowiedniego szala, który równie skutecznie otuli moją szyję, jak i którym będę mogła się owinąć chociażby w pracy, bo jestem typem wiecznego zmarzlucha.
Jeden szal już zakupiłam: klasyczny szal z miękkiej wełny, w jasnych szarościach, z delikatnym wzorem piór; pochodzi ze sklepu Massimo Dutti:







nad drugiem się zastanawiam, wypatrzyłam go parę dni temu w Espricie: faktura przypomina trochę koc, ma również nietypowy kształt, taki szalik z przedłużeniem na całe plecy, z frędzlami, za którymi  nie przepadam; mimo to urzekły mnie najbardziej jego jesienne kolory, wśród których znalazł się mój ukochany granat!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz